Przejdź do treści

Czy, aby stworzyć film o prawdziwych osobach dopuszczających się nagannych społecznie zachowań, potrzebna jest ich zgoda?

    Film dokumentalny produkcji Netflixa zatytułowany „Oszust z Tindera” stał się hitem i bije rekordy popularności. W Polsce tytuł ten przyciąga tym większą uwagę widzów, że ochroniarz głównego bohatera jest Polakiem. Ochroniarz Peter jest w rzeczywistości Piotrem K., którego osoba w filmie Netflixa nie została przedstawiona w korzystnym świetle.

    Pełnomocniczka Piotra K. opublikowała treść wezwania do Netflixa, w którym domaga się opublikowania przeprosin oraz zapłaty 3 milionów euro, co jeszcze bardziej wzmożyło zainteresowanie odbiorców.

    Czy Piotr K. ma szansę na takie zadośćuczynienie od streamingowego giganta?

    Zezwolenie na wykorzystanie wizerunku

    Zgodnie z ustawą o prawie autorskim i prawach pokrewnych zasadą jest, że rozpowszechnianie wizerunku wymaga zezwolenia osoby na nim przedstawionej. Ustawa przewiduje trzy wyjątki od tej reguły:

    1. jeżeli osoba ta otrzymała umówioną zapłatę za pozowanie,
    2. wizerunek dotyczy osoby powszechnie znanej, a wizerunek wykonano w związku z pełnieniem przez nią funkcji publicznych,
    3. wizerunek dotyczy osoby stanowiącej jedynie szczegół całości takiej jak zgromadzenie, krajobraz, publiczna impreza.

    W przypadku dokumentu „Oszust z Tindera” żaden z ww. wyjątków w stosunku do Piotra K. nie występuje. Czy to oznacza, że Netflix naruszył prawo? Odpowiedź na to pytanie nie jest jednoznaczna. Należy bowiem odpowiedzieć sobie na pytanie, czy działanie Netflixa było bezprawne? Negatywna odpowiedź na to pytanie, nie pozwoli pociągnąć podmiotu do odpowiedzialności.

    Dobra osobiste – wizerunek

    W niniejszym przypadku nie chodzi wyłącznie o ewentualne naruszenie praw do wizerunku, ale także o naruszenie dóbr osobistych w postaci dobrego imienia, czy czci.

    Tytułowy bohater, o czym świadczy już sam tytuł, nie jest oceniany pozytywnie. Również jego współpracownicy pokazani są w złym świetle jako osoby, które musiały wiedzieć o przestępczym procederze oszusta. Niewątpliwie – oceniając z punktu widzenia przeciętnego człowieka – pokazywanie kogoś, iż uczestniczy w oszukiwaniu innych, a przynajmniej czerpaniu z tego tytułu korzyści, należy uznać za mające wpływ na nasze dobre imię.

    Niemniej jednak orzecznictwie polskich sądów można wyróżnić pogląd, zgodnie z którym jeśli pokrzywdzony – w uproszczeniu – nie dba o swoje dobre imię albo wizerunek, to nie może następnie podnosić względem podmiotów trzecich naruszenia.

    Chodzi zatem o sytuację, w której w pełni świadomie osoba decyduje się na rozpowszechnianie informacji jej dotyczących, przykładowo za pośrednictwem mediów społecznościowych, które następnie podlegają społecznej ocenie, w tym krytycznej.

    Aby mówić o naruszeniu dóbr osobistych działanie naruszyciela musi być bezprawne.

    Jako jedną z przesłanek wyłączających bezprawność zachowania wymienia się interes społeczny, który jest najczęściej wiązany z jawnością życia publicznego, kontrolą i krytyką społeczną oraz z rzetelnym informowaniem i wolnością wypowiedzi. Oznacza to, że dopuszczalne będzie wyrażanie wypowiedzi, które obrażają czy oburzają, jeśli dotyczą ważnej społecznie kwestii. Wyłączenie bezprawności z powodu interesu publicznego następuje w wyniku porównania różnych dóbr i interesów, z których ostatecznie większe znaczenie jest wiązane z działaniem w interesie społecznym (przykładowo krytyczna wypowiedź o nagannym zachowaniu osoby), nawet mimo wywołania skutku w postaci naruszenia cudzego dobra osobistego (m. in. dobrego imienia).

    Czy kwota 3 milionów zadośćuczynienia jest realna?

    Czy w takim razie istnieje możliwość, aby 3 miliony euro trafiły w ręce osoby pokazanej w filmie jako ochroniarz tytułowego oszusta z Tindera?

    Gdyby sprawa trafiła do polskiego sądu, to wskazana w wezwaniu kwota tytułem zadośćuczynienia za naruszenie prawa do wizerunku niewątpliwie byłaby „rekordowym” zadośćuczynieniem w tego typu sprawach. W przypadku naruszenia dóbr osobistych, ustalając wysokość zadośćuczynienia, sąd bierze pod uwagę doznaną przez pokrzywdzonego krzywdę, rozmiar naruszenia oraz zawinienie po stronie sprawcy.

    Bardzo ciekawą sprawą jest kwestia publikowania wezwania do Netflixa przez pełnomocnika Piotra K. oraz szerokie komentowanie tej sprawy w mediach, co niewątpliwie zwiększyło popularność filmu, a tym samym rozpowszechnianie informacji, które ochroniarz uważał za krzywdzące. Czy to oznacza, że wywołana takim działaniami krzywda musi zostać skomentowana przez popularną platformę?